Ten wpis ma być krótki – tak jak czas życia produktu.

Czekając w kolejce do kasy …. w sieciowym dyskoncie skusiło mnie zakup pewnej małej zabawki dla dziecka – ot taka ładna latarka na głowę dla dziecka w formie radosnego pingwinka. Po zakupie i przekazaniu rzeczonego zakupu dzieciom spawa została zamknięta. No w sumie do 20:00 kiedy dzieci szły spać okazało że latareczka sama z siebie świeci!? Nie jest to mocne świecenie ledwo LEDy się żarzą ale jest to widoczne w nocy. Sprawa niby trywialna ale postanowiłem to zbadać i okazało się że ta mała zabaweczka została uzbrojona w jakiś układ scalony w postaci zalanego blooba. Przy pomiarze amperomierzem okazało się że w trakcie gdy latarka sprawa wrażenie wyłączone pobiera ona jednak około 1mA ( 874uA ).
No nic techniczne sprawa zamknięta – dowody wskazują na zakup taniego chińskiego chłamu. Pytanie czy Godny zaufania członek środowiska naturalnego posiadający Politykę środowiskową dba tak naprawdę o nie?
Dlaczego pytam – tu podeprę się bardzo prostym wyliczeniem, powtarzam bardzo prostym; typowa bateria AAA która jest źródłem zasilania tego wspaniałego urządzenia posiada pojemność (za wikipedią) 860 – 1200mAh.
Zakładając najwyższą pojemność i pomierzony pobór prądu – wyprodukujemy kolejne dwie puste baterie do kosza za jakieś 60 dni nie używania tego cuda :) vivat ekologia !!! Za starych czasów kiedy azbest leżał na dachach do realizacji zadania typu LATARKA wystarczyło źródło zasilania,źródło światła i wyłącznik taki mechaniczny… No cóż jedynie co to można pomarudzić – nabici w ekologię przez owada.